- #podcastwięcej artykułów z tagiem:#podcast
- #bizneswięcej artykułów z tagiem:#biznes
- #na startwięcej artykułów z tagiem:#na start
Biznes lokalny od zera – jak się go buduje?
Dziś zgłębiamy temat biznesu lokalnego! W drugim odcinku podcastu Rozmowy o Biznesie Dorota Sierakowska gości Anię Wojtalę, florystkę i właścicielkę Kwiaciary — pracwoni o nietypowym modelu działalności. Jeśli pomysł o lokalnej firmie chodzi Ci po glowie, ten odcinek jest dla Ciebie!
Dowiesz się z niego m.in. dlaczego Ania dla swojej pracowni florystycznej wybrała hybrydowy model sprzedaży w sektorze B2B i B2C, jak zmieniała model biznesowy w zależności od warunków rynku oraz jakie znaczenie dla sukcesu jej biznesu miała lokalizacja firmy. Posłuchaj, jak założyć lokalny biznes, który działa!
Rozdziały:
-
0:00Nietypowe podejście do biznesu lokalnego
-
1:44Start biznesu Kwiaciary a poduszka finansowa
-
4:35Z korporacji do własnego biznesu
-
12:07Kod promocyjny
-
12:42Jak wybrać lokalizację stacjonarną?
-
17:17Wskazówki związane z biznesem stacjonarnym
-
22:32Pozyskiwanie klientów w biznesie lokalnym
-
24:35Dywersyfikacja produktów i usług - dlaczego warto?
-
28:45Jak przebić się z marką osobistą w internecie?
-
33:40Promocja produktów online i offline - co działa?
-
39:56Rola sprawdzonych dostawców
-
42:33Skalowanie biznesu Kwiaciary
-
49:50Przełomowe momenty w biznesie Kwiaciary
-
56:35Co uratowało Kwiaciarę w kryzysowej sytuacji?
-
58:41Co w biznesie jest ważniejsze niż pieniądze?
-
1:01:02Najważniejsza rada od Kwiaciary
-
1:03:19Zakończenie rozmowy
[MUZYKA]
- Razem ze mną studio dzisiaj jest Ania Wojtala, czyli Kwiaciara, co w dużym stopniu determinuje to, o czym dzisiaj będziemy mówić. A będzie to biznes lokalny, stacjonarny. I od razu przejdę do pytania, które moim zdaniem może intrygować osoby w kontekście twojego biznesu, no bo Kwiaciara, niby masz kwiaciarnię, ale na klientów otwierasz się raz w tygodniu. Jak to w ogóle możliwe?
- Bo to nie jest taka zwykła kwiaciarnia. Tak naprawdę ja od początku wiedziałam, że to nie będzie biznes, który będzie w stu procentach taką klasyczną kwiaciarnią, otwartą siedem dni w tygodniu. Wiedziałam, że będzie to trochę taka hybryda, która będzie z jednej strony tak naprawdę pracownią florystyczną, czyli będę realizowała zamówienia pewnie dla raczej takich klientów korporacyjnych, firm. No a z drugiej strony chciałam też obsługiwać te wszystkie osoby, które chcą się do mnie zgłaszać indywidualnie i zamawiać bukiety. I dlatego mamy ją otwartą jeden raz w tygodniu dla takich właśnie osób.
- I taki był pomysł od samego początku, żeby właśnie tę elastyczność mieć?
- Tak, tak. To jakby od początku był plan, że to będzie raczej bardziej pracownia niż kwiaciarnia. I to był w sumie plan, który pojawił mi się dlatego, że okoliczności zakładania tego biznesu mnie do tego zmusiły, bo wiedziałam, że ten produkt będzie trochę inny niż to, co jest na rynku. I żeby móc realizować te zlecenia, musiałabym od razu zatrudnić dodatkowe osoby i je wyszkolić, a na to nie miałam ani czasu, ani środków, więc siłą rzeczy to po prostu było trochę podyktowane tym pomysłem od początku.
- Wróćmy więc do tych początków, bo wspomniałaś właśnie i o osobach tworzących biznes, i o pieniądzach. No i właśnie o to drugie chcę spytać na samym początku. No bo jest niby taka teoria, że zakładając własny biznes powinno się mieć poduszkę finansową, tak na minimum pół roku funkcjonowania, żeby to zrobić na totalnym luzie, z dużym spokojem. No tyle mówi teoria. A jak wyglądało to w praktyce u Ciebie?
- No to ja jestem totalnie antyprzykładem tego wszystkiego. Nie miałam poduszki finansowej. Nie miałam tak naprawdę za bardzo oszczędności. I nie będę ukrywała, że część pieniędzy gdzieś w którymś momencie została mi pożyczona, a tak naprawdę, uwaga, jechałam na karcie kredytowej. To jest straszne, ale tak, skorzystałam z takiego instrumentu, żeby się wspierać w momentach, kiedy było bardzo, bardzo źle już finansowo, a że miałam możliwość posiadania takiej karty, bo wcześniej pracowałam na etacie, więc jestem trochę zaprzeczeniem tego. Aczkolwiek, no przeżyłam, więc dałam radę. Myślę, że teraz bym zupełnie inaczej to rozegrała z tym doświadczeniem, które mam. I też myślę, że teraz jest jednak więcej takich, nawet rzeczy, które mogą wspierać takiego młodego przedsiębiorcę, na przykład finansowań.
- Czyli możliwości pozyskania finansowania. Na przykład. A jak to wyglądało z tą kartą? Kiedy poczułaś ten taki większy oddech? No bo skoro zaczynałaś od karty kredytowej i faktycznie mówisz, że czułaś, że wykorzystywałaś jednak ten limit regularnie. Kiedy poczułaś ten taki pierwszy oddech, że już na tej karcie nie jedziesz, tak mówiąc kolokwialnie, tylko, że już zaczynają się pojawiać właśnie przychody, które dają ci więcej oddechu.
- Powiem ci szczerze, że dosyć długo ta karta była takim backupem, dlatego że to myślę, że nawet i do roku czasu trwało, zanim ta firma się zaczęła rozkręcać na tyle, żebym ja mogła sobie jakieś nadwyżki wrzucać na tę kartę, czy musiałam spłacać tę kwotę minimalną. Ale to nie był taki szybki proces. Mimo tego, że gdzieś tam w miarę szybko jakieś te zlecenia zaczęły wpadać, to tak naprawdę też ta karta kredytowa była dla mnie największym wsparciem w tym momencie takiego tranzytu. W momencie, kiedy ja już nie byłam na etacie, jeszcze trochę tak freelancersko pomagałam w różnych pracowniach florystycznych, więc te moje zarobki były śmiesznie małe, a jakieś zobowiązania miesięczne jako osoba dorosła posiadałam, więc to był taki moment, kiedy ona mi najwięcej pomogła, a potem już kiedy ta firma ruszyła, to po prostu było nadganianie niestety tego dołu, który powstał finansowy w momencie, kiedy tej kasy po prostu nie było, więc to trochę trwało.
- A jakie to było uczucie w ogóle przeskoczyć z korporacyjnej stałej pensji? Na początku właśnie na te praktyki, o których wspominałaś i na których nie było kokosów, powiedzmy sobie szczerze, no i też do prowadzenia własnego biznesu, który jednak jest kapitałowo mniej lub bardziej wymagający. Czy jednak czułaś ulgę, że to już jest coś twojego, że robisz coś, do czego tak lgnie ci bardziej serce, czy jednak czułaś to napięcie?
- Powiem tak. W ogóle to, że ja skończyłam z korporacją wynikało z tego, że jednak moja taka życiowa, zawodowa droga, po prostu ja się wypaliłam. Ja już wiedziałam, że już dłużej tam nie mogę, więc ja na pewno czułam olbrzymią ulgę w momencie, kiedy mogłam się z tego wypisać, ale też umówmy się, ja się nie wypisałam z tego tak magicznie jak w filmach, że jednego dnia przyszłam, położyłam kwity i wyszłam.
- Ale czy to było tak, że już miałaś jakieś pomysły w głowie, czy właśnie jak poczułaś, że jednak praca w korporacji to nie jest to, co chcesz kontynuować robić, to zaczęłaś szukać pomysłu na siebie.
- Tak, szukałam. Ja po prostu szukałam pomysłu i tutaj bardzo polecam wszyscy ci, którzy szukają tego miejsca dla siebie. Chodźcie na kursy, na warsztaty, róbcie nowe rzeczy, bo bardzo często w ten sposób znajdujemy taką rzecz, która jest dla nas po prostu jakaś ciekawa, intrygująca i która nagle jakby zapala coś w tym naszym sercu i jest takie, a może z tego dałoby się wyżyć. I wtedy oczywiście zaczęłam jakby, te kwiaty się pojawiły jakby naturalnie, ponieważ one gdzieś zawsze były w moim życiu. Rodzice mieli ogródek, dziadkowie mieli działki, więc dla mnie to było takie... po prostu fajny zawód kwiaciarka. Stoi i układa kwiaty, co może być ciężkiego w tym. A jednak.
- A jednak. No bo faktycznie można powiedzieć, że nie rzucałaś się tak na głęboką wodę, chociażby pod kątem przygotowania do tego biznesu. Jak w ogóle ten proces przechodzenia na własny biznes już pod kątem przygotowania, zdobywania wiedzy u ciebie wyglądał?
- To było tak, że ja w międzyczasie jeszcze cały czas pracowałam na różnych etatach, bardziej już jako taki freelancer... freelancer, dziękuję, który po prostu rozlicza się z daną firmą poprzez fakturę, więc ja już i tak musiałam założyć tę firmę, żeby po prostu się rozliczać z tymi ludźmi, którzy wcale nie chcieli mnie na etacie, więc ja zarabiałam jakieś pieniądze, a jednocześnie po prostu się dokształcałam, czyli jeździłam na warsztaty. Prawda jest taka, że tych warsztatów było bardzo mało wtedy i przez długi czas ja po prostu byłam taką nieznośną dziewczyną, która jeździła do jednej kwiaciarni w Poznaniu i tam po prostu wybłagałam właścicieli, żeby pokazali mi jakby z czym się ten zawód wiąże i ja tam po prostu w pewnym momencie właśnie odbywałam albo staże, albo praktyki. Poszłam do bezpłatnej szkoły dla dorosłych, bo innych za bardzo nie było, a jak były to kosztowały dużo i wcale nie dawały mi poczucia, że warto, bo jednak ten system tam edukacji był słaby, więc to było takie cały czas poszukiwanie, cały czas jeżdżenie na właśnie realizację z innymi osobami. Trochę wiesz, wyrzucali mnie oknem, to wchodziłam drzwiami, czy tam na odwrót się mówi, wyrzucali mnie drzwiami, to wchodziłam oknem, ale dzięki temu, jeżdżąc i poznając ten zawód trochę jakby od takiego backstage'u i od zaplecza, nagle się okazywało, że ok, no ja mniej więcej wiem z czym się to je. Nie mam jeszcze w stu procentach pewności, że moje umiejętności są wystarczająco duże, żeby robić to jakby samemu, więc ta taka cała transformacja trwała myślę, że nawet z półtora roku. No to też było podyktowane tym, że jednak wciąż musiałam się utrzymywać, a tych zleceń takich już, że ktoś z polecenia przychodził do mnie po jakiś bukiet było na tyle mało, że wciąż musiałam mieć jakieś drugie źródło utrzymania. To chodzi z takiego momentu, że pojawia się coraz więcej tego, aż w końcu stwierdziłam, że muszę mieć jednak swoją pracownię.
- Czyli po prostu w pewnym momencie doszłaś do tego krytycznego momentu, kiedy już wiedziałaś, że przechodzisz na swoje w stu procentach. Wspomniałaś dużo o przygotowaniu i o tym jak to przygotowanie jest ważne, że ono jednak daje dużo spokoju i takiej satysfakcji, że masz tę wiedzę. Na wiele osób z kolei działa takie rzucanie się na głęboką wodę, że czują, że ok, jak już nie ma wyjścia, to wtedy działają najlepiej, są najbardziej kreatywne te osoby. Czy na przykład z twojej perspektywy, też wiedząc to, co wiesz i znając swoją historię, polecasz osobom, które na przykład oglądają czy słuchają nas w tym momencie i myślą o założeniu własnego biznesu, polecasz to, żeby się właśnie przygotować bardzo dobrze, żeby poznać ten biznes tak porządnie zanim się już przejdzie tak w stu procentach do niego?
- Absolutnie. Uważam, że dobry research to jest podstawa. Dlatego, że oczywiście zgadzam się z tobą, że jakby rzucanie się na głęboką wodę często jest bardzo motywujące i umówmy się, że wielokrotnie w moim biznesie wszystkie dziwne produkty, które wymyślałam, brały się stąd, że po prostu chwilowo albo nie było wpływów w firmie, więc trzeba było po prostu kreatywnie myśleć, bo masz trochę taki pistolet do głowy przystawiony, bo jednak musisz się utrzymywać. Natomiast uważam, że takie przygotowanie i wgryzienie się w daną branżę to daje bardzo, bardzo dużo. Ja też dzięki temu na przykład właśnie wymyśliłam, że to będzie pracownia trochę połączona z kwiaciarnią i ta hybryda, która mi powstała była właśnie podyktowana tym, że wiedziałam i widziałam jak funkcjonują tradycyjne kwiaciarnie, bo w nich pracowałam i wiedziałam, że nie podołam temu, więc wymyśliłam coś kompletnie innego, coś czego w sumie pewnie wtedy chyba w ogóle nie było na warszawskim rynku. W sumie do tej pory to jest taka myślę dosyć wyjątkowa sytuacja, że jest i kwiaciarnia i pracownia. Więc absolutnie uważam, że dobre przygotowanie to jest zawsze coś, co się sprawdzi i bardzo to wszystkim polecam. Sprawdzajcie, uczcie się, pójdźcie na praktyki. Ja zaczynałam od zamiatania za 5 zł za godzinę. Więc trudno. Wtedy też trochę wracając do twojego poprzedniego pytania, jak ja się wtedy czułam, zmienia się cały mindset. Po prostu ja zaczęłam z osoby, która bardzo dobrze zarabiała. Nagle stałam się osobą, której nie stać na paznokcie, rzęsy, kosmetyczki, podróże i bardzo dużo rzeczy musiałam wykosić z mojego budżetu. Ale powiem tak, ja zdobywałam wiedzę wtedy, ja się niesamowicie rozwijałam. Każdy dzień, pomimo tego, że potrafiłam, Jeść przysięgam, to jest autentyk story, przecenionego pączka na obiad, bo po godzinie 16:00 koło kwiaciarni była piekarnia i tam rzeczywiście były pączki chyba wtedy za 2 zł po 16:00. Ale byłam tak szczęśliwa, bo ja wiedziałam, że ja mam jakiś cel, że dążę do tego, że chcę jednak kiedyś to robić, bo tam, gdzie byłam poprzednio, po prostu nie byłam szczęśliwa. I pomimo tego, że byłam biedna, to byłam super zadowolona, bo ten rozwój mnie napędzał. Ale ja też jestem taką osobą i ten rozwój był dla mnie ważniejszy niż kasa.
- Poza tym też myślę, że mogłaś tak podskórnie czuć, że to jest pewien etap przejściowy.
- Absolutnie.
- Że to nie jest coś, na czym ty się zatrzymujesz, tylko to jest coś, do czego dążysz.
- Czy muszę mieć księgowość? Czy rachunek firmowy jest mi potrzebny? Jak wybrać formy opodatkowania lub kody PKD? Na Firmove.pl znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania. Co więcej, zarejestrujesz też działalność samodzielnie lub ze wsparciem księgowej. Dodatkowo, jeśli zrobisz to w okresie promocji z kodem PODCAST, dostaniesz od Firmove.pl voucher na zakupy online. Szczegóły znajdziesz w opisie odcinka i w regulaminie. Nie zwlekaj z własnym biznesem, bo marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia. I pamiętaj, liczba voucherów jest ograniczona.
- No i właśnie tutaj już bym chciała przeskoczyć ten kawałek dalej, bo już padło słowo pracownia wielokrotnie. No i faktycznie, gdy myślimy o takim stacjonarnym biznesie, albo przynajmniej hybrydowym, jak to jest w swoim przypadku, no to gdzieś tę lokalizację trzeba mieć. Jak u Ciebie wyglądał proces wyboru lokalizacji pracowni?
- Generalnie uważam, że przy takich stacjonarnych biznesach, zwłaszcza w przypadku kwiaciarni, to od razu powiem, lokalizacja jest absolutnie kluczowa. Są miejsca, które funkcjonują w mało ruchliwych przestrzeniach, gdzie nie ma tego pierwszego klienta, który po prostu przejdzie, wejdzie. To jest absolutnie, najczęściej bardzo ciężki kawałek chleba. Natomiast wtedy lokalizacja jest absolutnie kluczowa. W moim przypadku, z racji tego, że wiedziałam, że ta lokalizacja nie musi być tak bardzo kluczowa, bo ten klient przyjdzie raz w tygodniu, bądź wręcz ja się na samym początku nastawiałam, że ten klient nawet jak zamówi, to ja mu jakby dostarczę ten produkt, że ja niekoniecznie muszę go mieć aż tak bardzo u siebie na miejscu, ale z drugiej strony pierwsza pracownia była absolutnie wymarzoną moją przestrzenią, ponieważ też ja wiedziałam, że chcę od razu prowadzić warsztaty, że chcę mieć takie miejsce, które z jednej strony będzie przyciągać ludzi tym wnętrzem, też będzie mi pozwalało na to, żebym mogła robić dodatkowe rzeczy, żeby jednak generować większe przychody. I tutaj w przypadku klasyki lokalizacja jest bardzo ważna. W moim przypadku to też mi pozwoliło na przykład zaoszczędzić pieniądze, bo ja nie musiałam mieć tej pracowni w prestiżowym miejscu ani w bardzo dobrej lokalizacji.
- Bo i tak klient się umawiał do ciebie na konkretny adres.
- Nie było tutaj żadnej przypadkowości. Więc tak naprawdę ja liczyłam na to, że ten mój produkt przyciągnie tego klienta do lokalizacji, a nie na odwrót. W przypadku też takiego biznesu stacjonarnego myślę, że to co jest bardzo istotne, na co należy zwrócić uwagę, to jest to, gdzie ten lokal się znajduje nie tylko pod względem ruchu pieszego, ale na przykład - czy będziesz miała dobrego sąsiada, ponieważ może się tak okazać, że twój sąsiad będzie twoim pierwszym klientem. Tak jak było w przypadku moim, gdzie moi sąsiedzi byli studiem fotograficznym i bardzo często brali ode mnie kwiaty na sesje zdjęciowe, więc ta lokalizacja i ci sąsiedzi to też jest dosyć ważna i kluczowa rzecz. Ja raz prawie wynajęłam lokal, który okazało się, że potem przez dwa lata w jego okolicy odbywał się remont torowiska, więc był absolutny paraliż i nie dało się w ogóle do tego miejsca dojechać, więc potem jak jeździłam obok tego miejsca, mówiłam sobie „coś mnie naprawdę chroniło, że tego nie zrobiłam". No i dodatkowo jeśli masz taki biznes stacjonarny, no to ważne jest to, żeby ten klient mógł pod ten lokal podjechać, zaparkować chociaż nawet na te 5 minut, wejść, odebrać ten bukiet i wyjść i to jest jedna z bardzo kluczowych rzeczy. W przypadku akurat mojej pierwszej pracowni dla mnie istotne było to, żebym mogła podjechać na przykład dużym samochodem, bo robiłam raczej duże realizacje i żebym mogła swobodnie sobie rozpakować te wielkie ilości kwiatów, zapakować na duży samochód, więc to są takie wiesz niby rzeczy, o których nie myślimy, ale wbrew pozorom one mają znaczenie. Moja pierwsza pracownia zakończyła swoją działalność w tamtym miejscu, dlatego że obok otworzyła się imprezownia i ja codziennie rano o godzinie tam siódme, wracając z giełdy podjeżdżałam i miałam pod drzwiami naprawdę bardzo kolorowo i niestety się stamtąd wyniosłam, bo nie byłam w stanie już tego dłużej znosić i tylko dlatego się stamtąd musiałam przenieść. A ten tak, ten na przykład remont torowiska, wiem, że potrafi takie coś zabić wiesz firmę na samym początku. Nie zawsze się dowiesz, ale warto na przykład pójść do ratusza i się dowiedzieć czy to zarządcy dróg, czy są jakieś prace, bo to zazwyczaj jednak jest w jakimś tam stopniu rozplanowane.
- Zaplanowana na kolejne lata.
- Tak, tak, tak, da się to sprawdzić. I gdyby nie tamta sytuacja, to bym tego nie sprawdzała teraz, a zdarza się, że sprawdzam.
- Biznes stacjonarny rządzi się swoimi prawami, jednak jest inny niż taki typowo online'owy biznes. Czy są jakieś dodatkowe formalności, o których trzeba pomyśleć?
- No na pewno jest to kwestia chociażby nawet kasy fiskalnej. I powiem Ci taką ciekawostkę. Podczas pandemii, kiedy przez większość czasu ja obsługiwałam jednak firmy, więc to się odbywało na zasadzie wystawiania faktur. Nagle podczas pandemii, kiedy osoby zaczęły zamawiać, takie indywidualne osoby zaczęły zamawiać kwiaty z dowozem, to ja nagle mówię „O kurde, przecież ja nie mam kasy fiskalnej, ja muszę zacząć to ewidencjonować". I załatwiałam kasę w sumie tak z dnia na dzień, na ostatnią chwilę. I to było na przykład coś, na co nie zwróciłam w ogóle uwagi. Ja też niewiele wiedziałam z takich formalnych rzeczy, szczerze mówiąc. Jakoś nie wiem, dlaczego tego researchu w ogóle nie zrobiłam. Ale wiesz, też wtedy nie było takich portali na przykład jak Firmove.pl, gdzie możesz wejść w taką kopalnię wiedzy i jakoś to jest łatwiejsze do znalezienia. Wtedy tego nie było. I ja też na przykład na dzień załatwiałam terminal do płatności. I mogłam mieć w końcu płatności też takie zdalne. Na przykład wysyłałam link do płatności kartą. I to mi załatwiło całą sprawę, a bez tego nie dałabym rady. No i gdyby nie fakt, że musiałam mieć kasę, to też pewnie bym jeszcze długo jej nie miała, bo nie sądziłam, że właśnie taki stacjonarny biznes tego potrzebuje. A się okazało, że tak.
- To jest temat, który mi też jest bliski, bo ja przecież prowadzę totalnie online'owy biznes, ale w pewnym momencie stwierdziłyśmy, że zrobimy merch, Girls Money Club, że będziemy sprzedawać po pierwsze jakieś tam kubki czy torby, no ale też na przykład książki, że będziemy sprzedawać stacjonarnie na jakichś konferencjach czy w naszej siedzibie. No i nagle się okazało, że to też jest rzecz, która mi była dotychczas zupełnie obca i trzeba to było ogarnąć, więc ja też mogę powiedzieć, że jest to coś, co możemy zrobić na bieżąco i też wiele takich potrzeb biznesowych w sumie możemy realizować, jak będzie taka potrzeba i że to wszystko da się, ale że czasem nawet biznes online potrafi nas zaskoczyć.
- Absolutnie. Co więcej, ja na przykład nie wiedziałam, że się robi przeglądy kasy fiskalnych, więc też jest tak, że w pewnym momencie akurat chyba ten serwis, w którym kupowałam tę kasę do mnie zadzwonił, dzień dobry panie Aniu, no tutaj się zbliża serwis kasy fiskalnej, a ja: „co?!" To coś takiego jest? „Jaki serwis?!" Tak, więc ja byłam też trochę przerażona tą kasą, wiesz to było takie, „a jak coś źle nabije, a jak ja mam anulować albo to albo tamto". Spokojnie, na wszystko jakby się da znaleźć rozwiązanie.
- Wszystko da się ogarnąć. A jeszcze kontynuując ten temat formalności, ty założyłaś tak naprawdę dość szybko swoją działalność gospodarczą, tuż w zasadzie po odejściu z korporacji i czy ta działalność działa do teraz, czy już teraz to jest spółka?
- Działa do teraz. Działa do teraz, na razie mi się to sprawdza. Oczywiście zmieniały się formy opodatkowania, ale jest to wciąż działalność taka jednoosobowa. No na tą chwilę to wystarczało i się sprawdza. Może będziemy robić jakieś ruchy, żeby to zmienić, ale tak jakoś od samego początku odkąd odeszłam z etatu trochę żałuję, że to zrobiłam tak szybko z tego względu, że na przykład ruszając z pracownią nie mogłam już skorzystać z żadnych ulg ani ZUS-owskiej. Też te ulgi 6 lat temu były zupełnie inne, nie było czegoś takiego chyba jak działalność nierejestrowana.
- Tak, o której mamy jeszcze inny odcinek i to cały odcinek, który polecam!
- Rzeczywiście żałuję, że ją założyłam tak szybko, bo może trzeba było wtedy po prostu rozliczać się z tymi miejscami, które jeszcze gdzieś tam dawały mi jakiś przychód jako freelancer, nie wiem, na umowę o dzieło czy zlecenie, które chyba jeszcze nawet wtedy nie były ozusowane, więc to wchodziło w grę, a ja jakoś tak poszłam za tym, założyłam tę firmę, mimo że tak naprawdę wcale jej tak bardzo nie potrzebowałam, miałam alternatywę i to też był tak naprawdę mój błąd, bo potem zaczynając, te wszystkie ulgi mi uciekły i to było obciążające na pewno. No ale wiesz, inni mogą z tego teraz = wyciągnąć wnioski i nauczyć.
- Najlepiej widać jednak z perspektywy czasu. No i oczywiście pamiętajcie, żeby przed założeniem biznesu sprawdzić, co u was zadziała najlepiej, możecie właśnie skorzystać z Firmove.pl, możecie zorientować się, co w waszym przypadku będzie najbardziej korzystną formą rozliczenia, bo nie zawsze trzeba zaczynać od działalności gospodarczej, czasem można się, zwłaszcza obecnie, rozkręcać na działalności nierejestrowanej, można sobie przemyśleć, jak to sobie wszystko ułożyć.
- Absolutnie, to jest coś, czego mi kompletnie zabrakło wtedy.
- Czy w ogóle pozyskiwanie klienta w takim lokalnym biznesie to jest trudna rzecz?
- Bardzo. To jest bardzo trudna rzecz i w przypadku naszych tutaj kwiatowych historii, ja myślę, że ogromną rolę odegrała jednak edukacja mojego klienta. Ja bardzo dużo mówiłam moim klientom o tym, jak te kwiaty wyglądają, co je wyróżnia. W pandemii, która się pojawiła bardzo szybko po otwarciu mojego biznesu, bo rok, dosłownie rok po otwarciu przyszła pandemia, ja zaczęłam robić live'y na Instagramie i te live'y absolutnie wyedukowały mi bardzo dużą społeczność i ci ludzie po prostu stali się moimi klientami, bo ja na tych live'ach po prostu układałam z nimi kwiaty, a oni mogli sobie też dokładnie taką samą paczkę kwiatów zamówić do domu. Natomiast to mi bardzo pozwoliło tego klienta pozyskać i wydaje mi się, że też budowałam wokół tej naszej lokalnej społeczności, czy też lokalnej w postaci tego nawet profilu Instagrama, bo nie musimy tego, myślę, nawet rozumieć dosłownie w kontekście lokalizacji, ale ta lokalność mojego Instagrama po prostu stała się takim taką fajną platformą i ta edukacja myślę, że bardzo mocno wpłynęła na to, że ten klient się pojawiał i to już potem był marketing szeptany i to jest najlepszy marketing absolutnie.
- Czyli polecenia robią jednak bardzo dużo.
- Bardzo dużo.
- A przejdźmy jeszcze do tego co wspomniałaś, bo ta hybryda u ciebie właśnie nie dotyczy tylko biznesu, ale też tego jak ten biznes promujesz, jak właśnie przyciągasz klientów. No bo wspomniałaś, że ok, z jednej strony to jest lokalny biznes, ale z drugiej strony to jednak jest trochę też biznes online'owy, co być może częściowo przyspieszyła pandemia, nie wiem jak to czujesz.
- Myślę, że tak.
- Ale też częściowo być może to wynikało z potrzeby takiego dopasowania się do współczesnego rynku. Jak u ciebie wygląda takie podejście do dywersyfikacji produktów i usług, zwłaszcza w takim biznesie, który niby z natury, czy też takiej tradycyjnej formie jest lokalny. Czy uważasz, że to jest obecnie niezbędne i jak w ogóle się za to zabrać?
- Ja mam bardzo zdywersyfikowany biznes i generalnie moje produkty są bardzo, bardzo różnorodne, bo my jednocześnie robimy dekoracje, które są typowo weselne i ślubne, czyli taka typowa pracownia. Robimy bukiety dla osób indywidualnych, robimy serwisy kwiatowe dla hoteli, restauracji i tym podobnych miejsc. Robimy wielkie scenografie dla firm, robimy wieńce pogrzebowe i robimy warsztaty, szkolimy, bo szkolimy również właśnie osoby, które chcą zostać florystami, więc u mnie tego jest bardzo dużo. I ja uważam, że w dzisiejszych czasach i wydaje mi się, że pandemia nam to bardzo dobrze pokazała, bo u mnie tak naprawdę z dnia na dzień wykosiło 90% klientów, bo to byli klienci biznesowi. Eventy, firmy, wysyłki, to wszystko zniknęło z dnia na dzień.
- Ludzie przestali się spotykać.
- Totalnie. To była masakra. To z dnia na dzień wszystko. Ja tylko dostawałam mail za mailem. Ania, dzięki, ale nie. Dzięki, ale zrzucamy to. Ja po prostu, ja pamiętam ten moment, jak stałam w pracowni. Ja sobie myślę. Koniec.
- Pracowni, która miała zaledwie rok.
- Tak, mamy tylko rok. Jeszcze dobrze tego nie rozhulałam, a przychodzi pandemia i wszystko się kończy. No i ja dosłownie stałam w pracowni i mówię, OK, no dobra, no ale tak. Jest bardzo dużo kwiatów, no bo jednak to była wiosna, to był marzec. Więc no co? No to chyba trzeba te kwiaty tym ludziom zacząć dostarczać w jakiś sposób i tym wszystkim ludziom, którzy nie są firmami, bo są pozamykani w domu. Chcą jednak w jakiś sposób mieć odrobinę tej wiosny. Ja wymyślałam akcję kwiatem wirusa, która się stała absolutnie w ogóle taką akcją ogólnopolską, bo bardzo dużo kwiaciarni z dnia na dzień się zamknęło, no bo, no bo jak, jak? To jest biznes lokalny i bazujesz na tym, że lokalnie ktoś idzie po bułki i obok kupuje sobie bukiet. Lokalnie ktoś kupuje kwiaty na imieniny urodziny, a tu nagle nie masz tych okazji. No ale siedzisz w domu i się nudzisz. I jednak chcesz odrobinę tej wiosny w środku. No i to był hit. Z dnia na dzień tych zamówień było coraz więcej. Tutaj dostałam ogromne wsparcie już od osób, które były wówczas moimi klientami, też od osób, które były rozpoznawalne i były moimi klientami, więc te zasięgi jakby się same nakręcały.
- A na czym dokładnie ta akcja polegała? Że po prostu wysyłałaś, że można sobie był zamówić bukiet do domu?
- Tak, dokładnie na tym. Polegało to na tym, co więcej. Ja nawet nie byłam w stanie, to się tak szybko wszystko potoczyło, że ja nawet nie odtworzyłam sklepu internetowego. To po prostu było tak, że na Instagramie osoby mi pisały, ja wrzucałam „słuchajcie, dzisiaj mam tulipany, to, to, to, wybierajcie, to jest w takiej cenie, to jest w takiej cenie, dowóz jest w takiej cenie, proszę bardzo, możesz zamówić". Więc ja rano jechałam na giełdy, kupowałam te kwiaty, wspierając też w tym tak naprawdę ludzi, lokalnych producentów, no bo im też było trzeba pomóc, oni dzięki temu nie wyrzucali tych kwiatów. Pakowałam je, pisałam kwiatem wirusa i to po prostu na wycieraczkę czyjegoś domu docierało kurierem. No i te osoby też siłą rzeczy mogły po prostu te kwiaty sobie w domu mieć. To była super, to było super, bo to bardzo uratowało mój cały biznes i to tak naprawdę powstało z potrzeby chwili. I z tego, że jest kryzys, działasz.
- Tak, kreatywność w kryzysie się tutaj sprawdziła dość porządnie. Faktycznie ta akcja robi wrażenie, też biorąc pod uwagę to, w jakiej też sytuacji w ogóle postawiła twój biznes, który był tak młody. I biorąc też pod uwagę to, że w zasadzie dopiero budowałaś tę swoją markę osobistą. Jak w ogóle to dbanie o markę osobistą wygląda obecnie? Bo faktycznie robisz dużo rzeczy na Instagramie i ta marka u ciebie już jest ustabilizowana, już przecież ona ma solidnych parę lat. Jak w ogóle wygląda promocja twojego biznesu w internecie, w mediach społecznościowych? Co tutaj też byś zasugerowała osobom, które chcą prowadzić podobne biznesy albo biznesy, które są taką albo są stacjonarne, albo są właśnie taką hybrydą, albo muszą tą hybrydą być, bo takie mamy czasy.
- Jasne. Ja bym sugerowała jedną rzecz: autentyczność. I też patrząc na to, jakie mamy czasy. I jest bardzo trudno przebić się teraz na Instagramie i w ogóle w mediach społecznościowych, bo i tych pracowni, i tych kwiaciarni, tego wszystko jest bardzo dużo i co chwilę jesteśmy trochę bombardowani, a rób takie rolki, a rób siakie, a teraz w taki sposób. Ja mam trochę wrażenie, że każdy musi trochę znaleźć jakby swój sposób, bo nie chcemy oglądać klonów i jakby powielanych rzeczy, tylko każdy z nas może mieć coś bardzo ciekawego, czego nie ma konkurencja. Czy to jest właśnie osoba w postaci, no w tym wypadku mojej osoby, no bo to jest jednak kwiaciara, czyli ta marka osobista, ale ktoś inny może mieć coś zupełnie innego, jakiś inny haczyk, bardzo konkretny na przykład sposób robienia bukietów. Więc ja bym sugerowała, że rzeczywiście taka autentyczność się zawsze broni. Na pewno super jest to, żeby to było jednak regularne, bo po prostu algorytm to lubi, ale też takie budowanie dialogu z tym klientem i właśnie edukowanie. Jeżeli sprzedajesz produkt, który jest w jakiś sposób charakterystyczny, u nas to było to, że to są kompozycje i rzeczy absolutnie bez gąbki florystycznej, bo ona jest toksyczna i tym się przebijałam, to moim zadaniem było, żeby ten klient i ta promocja tego profilu głównie opierała się właśnie na tym, że to jest taka wartość, którą ja bym chciała, żeby wszyscy inni dookoła dostrzegli. I każdy ma w tym swoim, w swojej firmie na pewno taką wartość i na pewno jakąś taką unikatową rzecz, którą może po prostu wysyłać w świat i na tym opierać tą swoją promocję. I to się wtedy zawsze obroni, więc myślę, że coś w tym stylu bym powiedziała.
- Czyli pokazywanie siebie, tak zwane pokazywanie twarzy, przydało się u Ciebie?
- Tak, ale... gdybym miała to zrobić drugi raz, to bym się pewnie dwa razy zastanowiła, bo to jest jednak cały czas. No wiesz, często zdarzają nam się osoby, które chcą warsztaty, ale tylko ze mną.
- Czyli mówisz, że budowanie marki osobistej to może być taka broń obosieczna?
- Tak, absolutnie. To ma swoje plusy i ma to swoje minusy, więc myślę, że trzeba się bardzo mocno zastanowić na samym początku. Ja się nad tym nie zastanawiałam w ogóle. Ja w ogóle nie myślałam o tym, że to będzie marka osobista, to wyszło trochę samo. I to też trochę wyszło przez przypadek, no bo ja po prostu nie miałam też zasobów do tego, żeby usiąść i pomyśleć i zrobić tą wielką strategię, jak ta moja marka będzie wyglądać. No w moim przypadku akurat się pofarciło i wyszło na dobre, ale w wielu przypadkach myślę, że można by jednak zasugerować, żeby usiąść i pomyśleć, czy ta marka osobista jest dla Ciebie, bo może ktoś nie jest taką osobą, która chce pokazywać twarz, albo po prostu nie jest osobą, która się będzie dobrze czuła w takim, wiesz, bardzo mocnym wychodzeniu do klienta i pokazywaniu wielu rzeczy. Tylko będzie chciała oprzeć na przykład tylko i wyłącznie właśnie na produkcie, żeby ten produkt był takim absolutnie pierwszym planem i to też jest super. Ja bym pewnie teraz się zastanowiła dwa razy. Jest to na pewno trudne.
- Czyli po prostu trzeba znaleźć swoją drogę.
- Absolutnie.
- Ale z drugiej strony tak sobie pomyślałam, że być może właśnie dlatego, że tworzyłaś tę markę osobistą bez planu, tylko bazując na swojej autentyczności, być może dlatego to właśnie wypaliło. Ja jestem pewna, że gdybym miała plan, to by nie było takie autentyczne, bo to było trochę szycie na bieżąco. Po prostu ja nie wiedziałam, czy te live'y na przykład podczas pandemii się sprawdzą i po prostu poszłam za tym, bo nie miałam za bardzo wyboru. Więc tak, absolutnie się z tobą zgadzam. Czasami plan też powoduje to, że nas to jakoś ogranicza i stopuje, a brak planu powoduje, że jednak po prostu lecimy na tym flow, więc to trzeba trochę dobrać do siebie.
- Tak, jeśli zastanowić, czy faktycznie chcemy narzucać sobie jakieś ramy. Czy faktycznie to live'y na Instagramie się u Ciebie najlepiej sprawdzają pod kątem promocji twoich produktów, czy może jakieś inne działania właśnie takie online'owe przynoszą dobre efekty pod kątem promocji tego, co robisz?
- Live'y już niestety powoli odchodzą w zapomnienie. Ja co jakiś czas mam taką próbę wrócenia do nich i raz na jakiś czas mi się udaje, raz na jakiś czas nie. Natomiast teraz mam wrażenie, że bardziej ten produkt mówi sam za siebie. I wymyśliłam taką rzecz jakiś czas temu, która jest po prostu też trochę pokłosiem pandemii, mianowicie paczki kwiatowe w różnych innych miejscach niż nasza pracownia. Czyli na przykład co weekend możesz kupić paczki kwiatowe z kwiatów, które my selekcjonujemy. Takie małe bukieciki dosłownie do wazonu na sobotę, niedzielę. Na przykład w lokalnej piekarni albo w cukierni albo w sklepie z kawą. I to są miejsca, które są zazwyczaj mocno oddalone od naszego docelowego, stacjonarnego miejsca. I to jest dla mnie takie trochę wychodzenie do klienta i pokazywanie mu, ok zobacz, tutaj są bardzo ciekawe rzeczy. One może nie są bezpośrednio w twojej okolicy, ale możesz je zamówić. Tam jest zawsze jakiś QR kod, nazwa itd. I na przykład tego typu produkt też zaczął nam przynosić dużo efektów. Więc w sumie on jest namacalny i to są takie... to jest taka trochę przynęta. Po prostu to nie są absolutnie rzeczy, które mają nam przynosić dochód. To od razu powiem, to są zazwyczaj rzeczy, które my na nich absolutnie praktycznie w ogóle nic nie zarabiamy. Natomiast to jest najtańsza darmowa reklama.
- Czyli jest to po prostu pewien rodzaj strategii marketingowej, która jak się okazuje się sprawdza. I czy faktycznie, żeby tę strategię zrealizować, czy musieliście się po prostu przejść do tych punktów i pogadać z osobami, które tam pracują, jak to w praktyce wygląda. Bo ja myślę, że wiele osób, które myślą o podobnym biznesie się zastanawia, czy w ogóle mają zasoby na to, żeby coś takiego robić.
- Powiem ci tak, część z tych miejsc rzeczywiście po prostu był telefon i słuchajcie, czy może byście nie chcieli od nas tych paczek. A część osób po prostu to są nasi, teraz już pewnie nawet przyjaciele i bardzo bliskie mamy relacje. Ale to były zazwyczaj punkty, w których my z kolei robiliśmy zakupy. Albo to byli nasi klienci, którzy prywatnie kupowali u nas kwiaty. I my zaproponowałyśmy, słuchajcie, może w waszej piekarni moglibyśmy te paczki postawić, bo raz na jakiś czas zamawiajcie od nas bukiety. My od was bierzemy chleb, więc może to by miało jakiś sens. Co więcej, powiem ci, to jest historia sprzed paru dni. Jedna z moich kursantek, która już teraz skończyła kurs, mówi do mnie Ania, słuchaj, to bym strasznie chciała w tej mojej małej lokalizacji, ona będzie prawdopodobnie otwierała sobie taką pracownię bardziej w garażu, bo tam ma dziecko coś, więc tam jest dużo historii, które musi pogodzić. Ja bym chciała na tym osiedlu i jakby w tym regionie, w którym mieszkam, jakoś to rozpromować. Ja mówię, no okej, no to ja myślałam o jakichś takich, no nie wiem, nawet ulotkach. Ja mówię, nie, postaw wiadro z kwiatkami i przyczep do każdego kwiatka karteczkę. Nawet postaw je przy przedszkolu, postaw je na przystanku. Zrób to totalnie inaczej, bo my mamy na szczęście taki produkt, w którym jesteś w stanie rozkochać kogoś w 10 sekund.
- Tak, to jest taka miłość od pierwszego wejrzenia czasem, no i to jest przede wszystkim coś, co jest piękne i coś, co jest namacalne. Zawsze będzie lepsze niż świstek papieru.
- Dokładnie, więc to jest trochę tak, że skoro masz ten produkt, który jest w stanie ci zaczarować, to wypychaj go jak najbardziej. Ja bardzo często, gdzie nie pójdę, ja czasami po prostu biorę paczkę kwiatową ze sobą i często w ten sposób przełamuję pewne bariery, lody. Po pierwsze, bardzo lubię ludziom dawać kwiaty. To po prostu kocham to i ich reakcje, a najlepsze są reakcje mężczyzn, jak dostają kwiaty. Oni są tak bardzo kulturowo do tego nieprzyzwyczajeni, a potem...
- Są zaskoczeni?
- Bardzo, a potem się okazuje, że to jest najlepsza rzecz pod słońcem. Więc po prostu ten produkt trzeba wypychać, trzeba ludziom fizycznie pokazywać, że on jest. Nawet jeżeli masz na początku na tym nie zarobić, to wyjdź z tymi kwiatami do tych ludzi.
- Czyli po pierwsze pokazywać produkt i po drugie dbać o relacje z kluczowymi osobami w jakiejś społeczności lokalnej.
- Totalnie.
- Tak, czyli na przykład tu ze sklepikarzem, tu z panią, która też prowadzi lokalny biznes i tak dalej.
- Z sąsiadami. Wielokrotnie moi sąsiedzi dostają ode mnie wszystkie te kwiaty, których nie jestem w stanie już sprzedać, ponieważ według mnie jakościowo one się już nie nadają. Uwierzcie mi to robi cuda. Absolutnie. Ja nie sprzedam, nie będę wyrzucać, więc komuś je przekazuje dalej. I to jest relacje, to jest też coś, o co musimy bardzo dbać. To nie są tylko relacje z klientami, to są też relacje z twoimi dostawcami. Czyli jeżeli coś zamawiasz, to odbierasz. Jeżeli się na coś umawiasz, to dotrzymujesz słowa, bo dzięki temu twój dostawca potem dba o twój biznes i załatwia ci rzeczy, których nikt inny nie dostaje.
- I po prostu dbacie o siebie nawzajem.
- Tak, absolutnie. Ta komunikatywność, którą ja akurat mam, gdzieś po prostu tak mam, mam tak zakodowane. Ona mi bardzo dużo rzeczy ułatwiła. Ona mi bardzo dużo rzeczy załatwiła. Ja po prostu idę, rozmawiam, mówię słuchaj, taka i taka sprawa, pomożesz? No pomogę. I często to wynika z tego, że gdzieś kiedyś, parę miesięcy wcześniej np. bez okazji przyniosłam cztery dalie, które mi zostały po realizacji, bo nie chciałam ich wyrzucić, a komuś dałam bezinteresownie, nawet nie myśląc o tym, że kiedyś będę cokolwiek od tej osoby potrzebowała, więc to trzeba wykorzystywać.
- A jak wygląda kwestia dostawców? Skądś te jakościowe kwiaty jednak musisz zdobyć. Jak wygląda ten proces poszukiwania dostawców? Jak teraz właśnie dbasz o ten dobry produkt?
- Wiesz co, przede wszystkim kwiat kwiatowi nie jest równy. I to co czasami widzimy np. w dyskontach, te paczki kwiatowe, które tam stoją, to to są zazwyczaj hurtowo zamawiane kwiaty, które lecą do nas prawdopodobnie z drugiego końca świata. No i z jakością one pewnie nie mają zbyt wiele wspólnego, a tym bardziej z takim lokalnym biznesem. Natomiast ja po pierwsze mam swoje takie sprawdzone osoby, które jeżeli tylko się da, to biorę kwiaty od osób, które hodują je tutaj lokalnie, uprawiają, mają swoje szklarnie i w sezonie takim powiedzmy od maja do przynajmniej października jestem w stanie w 90-80% operować tymi kwiatami lokalnymi. I one są zupełnie innej jakości, ponieważ one nie muszą do ciebie płynąć z drugiego końca świata. Nie wiem czy wiesz, ale np. goździki w większości są produkowane w Ekwadorze i w Kolumbii i one rzeczywiście przylatują do nas w kartonach bez wody i często ścinane są kilka tygodni wcześniej. I dopiero jak trafiają do ciebie tutaj, do naszych dostawców, są podcinane, wstawiane na wodę i dopiero trafiają do nas. Oczywiście nie z każdym kwiatem tak jest, ale goździki są akurat takim wyjątkiem. I tutaj w momencie, kiedy ja jadę do takiego dostawcy i mam możliwość wybrania tych kwiatów, które są lepszej jakości, są bardziej dorodne, są wyprodukowane tutaj, więc nie są zmęczone tą podróżą. No to jakby wiadomo, że wybieram taki towar i staram się bazować na tych produktach, na tych składowych, które są po prostu lepszej jakości. No akurat rynek kwiatowy jest mocno popsuty tym, że te kwiaty przyfruwają do nas naprawdę z końca świata. Ja jestem w stanie w grudniu załatwić Ci peonie albo konwalie, bo one będą wyhodowane w Australii, tam gdzie tam akurat wtedy jest lato. Natomiast raz, że cena jest olbrzymia, już nie wspomnę o takich rzeczach jak ślad węglowy i tak dalej i tak dalej. No i jakościowo są absolutnie fatalne, a drogie bardzo. Więc to też jest istotne, że jeżeli masz możliwość szukania tych produktów tutaj w obrębie tej swojej lokalizacji, to należy to robić.
- Przeszłaś na pewno długą drogę, od samego początku do momentu, w którym teraz jesteś. Jak wygląda twoja przyszłość? Jakie są takie twoje plany na dalszy rozwój? Pytam też dlatego, że wiele osób, gdy zaczyna właśnie myśleć o takim biznesie bardziej lokalnym, bardziej stacjonarnym, zastanawia się, na ile w ogóle można go skalować, czy to się da zrobić i czy to w ogóle ma sens. Więc jak to wygląda u ciebie? Po pierwsze, jakie są twoje ambicje, ale też jakie są twoje preferencje związane z dalszym rozwojem?
- Muszę powiedzieć, że skalowanie biznesu to jest jedna z najtrudniejszych rzeczy, z jaką przyszło mi się zmierzyć. Absolutnie. I tutaj miałam już momenty, w których chciałam to wszystko zamykać. Miałam momenty, w których rozwijałam to niesamowicie prężnie. Tych etapów, one były bardzo różne i jest to bardzo trudne. Pierwsi pracownicy, którzy się pojawiali, to wszystko jest czymś, czego kompletnie nas nie uczą. I też trzeba zawsze mieć z tyłu głowy, zapytać siebie właśnie, a co ja bym chciała tak naprawdę.
- A po jakim czasie pojawili się u ciebie ci pierwsi pracownicy?
- W ogóle pierwszym pracownikiem była moja mama, którą bardzo serdecznie pozdrawiam. Mama Margaret, która razem ze mną poszła do szkoły florystycznej, tej darmowej, bo ja już wtedy wiedziałam, że mnie nie będzie stać na pracownika. Więc ja wiedziałam, że będę ją wykorzystywała. Ona była na emeryturze, więc ona siłą rzeczy bardzo się cieszyła, że ma zajęcie. Więc to był mój pierwszy pracownik. Ale tak naprawdę taki pierwszy, pierwszy pracownik myślę, że pojawił się no po ponad roku. Tak jakoś w okolicach pandemii. Zamieszania pandemicznego. I to też nie była osoba, która miała etat, tylko to to były jednak jakieś tam inne formy rozliczenia. Więc no długo to trwało.
- I do jakiego zespołu dotarłaś po tych sześciu już latach? W tym momencie mam raz, dwa, trzy osoby tak na stałe. Natomiast mam bardzo duży zespół tak zwanych osób dochodzących do nas, gdy mamy duże realizacje, to to są osoby, które są z nami praktycznie zawsze. No i to jest kolejne wtedy przynajmniej ze trzy osoby. Więc to jest takie łącznie powiedzmy, że sześć.
- Czyli to już całkiem spory zespół.
- Tak, tak, tak.
- Ale wracając do tego skalowania wspomniałaś, że właśnie to zatrudnianie, no to to był taki pierwszy etap, który był na swój sposób trudny. No i jak to wygląda dalej? Czyli i pod kątem dalszych planów związanych właśnie z twoim biznesem i pod kątem tego właśnie, czy da się skalować z tego typu biznesu?
- To co wydaje mi się też nikt nam nie mówi, to to, że czasami to skalowanie, nawet jak sobie zaplanujesz, to to rynek ci sam podyktuje trochę. I u mnie też tak było, że w pewnym momencie ja wiedziałam, że to jest właśnie pracownia i że ona sobie hula. I na przykład widziałam, która trochę gałąź z tych moich produktów największe dochody mi przynosi. Więc na przykład rozwijałam bardzo mocno ten dział związany z eventami i ślubami. Potem nagle się okazywało, że na przykład jest gorszy rok i eventów jest mniej, więc trochę skupiałam się na tym, żeby rozwijać tę gałąź taką indywidualną. Natomiast co ja bym chciała dalej? Na pewno jedną z takich super rzeczy, która mi się powoli rozkręca, to jest to jest szkoła, szkoła dla osób, które chcą w tym zawodzie pracować, ponieważ uważam, że na rynku jest bardzo mało rozwiązań, które uczą takiego właśnie zrównoważonego podejścia do florystyki, już takiego nowoczesnego, bez tej toksycznej gąbki, więc to jest coś, co na przestrzeni ostatniego roku udało mi się osiągnąć. Już trzecia edycja takiego kursu dla profesjonalistów teraz będzie się odbywała, więc to było takie dla mnie bardzo ważne, że w pewnym momencie chciałam dalej się dzielić tą wiedzą.
- Czyli ta edukacja, która wcześniej była na twoim Instagramie, na przykład bardziej online, teraz przeszła w sferę produktową.
- Absolutnie w produkt, plus wiesz co ja zawsze się zastanawiam i zawsze sobie zadaję pytanie, czego mi brakowało jak ja zaczynałam. Po pierwsze brakowało mi rzeczywiście wsparcia takiego edukacyjnego, więc gdyby była wiesz opcja wtedy dokształcić się, to pewnie bym z tego skorzystała. Po drugie brakowało mi na pewno tego, że nie miałam się gdzie kształcić, bo nie było kursów, nie było warsztatów i tak dalej, musiałam sobie to wychodzić, więc pomyślałam sobie ok, no to jeżeli teraz jest ktoś, kto chce zacząć w tym zawodzie, to dajmy mu tą możliwość i nauczmy go tych dobrych praktyk. Niech ma łatwiej. - Niech ma łatwiej, tak. Poza tym wiesz co ja też uznaję, że jeżeli im więcej profesjonalistów będzie w tej branży, tym ta branża będzie lepsza, bo często mi się zarzuca: „uczysz swoją konkurencję". Boże, ja bym bardzo chciała, żeby wszystkie moje konkurentki były tak wyedukowane jak moje kursantki, że po prostu będą wiedzieli, jak coś na przykład wycenić.
- Jakie w ogóle masz do tego podejście? No bo z jednej strony ok, faktycznie kształcisz konkurencję, ale z drugiej strony nie jesteś w stanie dostarczyć kwiatów wszystkim ludziom.
- Absolutnie. Ja w ogóle, ja jestem na kursach jak otwarta księga. O co chcesz, to pytasz. Ja ci pokazuję tabelki, finanse, wszystko ci mówię. Z tego względu, że co mi przyjdzie z tego, że ja coś ukryję przed tobą? Tylko to, że ty przez kolejne pół roku będziesz się potykać o tę jedną rzecz, której ja ci na przykład nie powiedziałam. A jeżeli ktoś ma się rozwinąć na tyle mocno i być rzeczywiście realną dla mnie konkurencją, to super. To niech będzie. Dzięki temu też to, że mamy więcej usług, które są na wysokim poziomie, to wszystkie te usługi według mnie będą rosły do góry, a nie malały. Więc ja uważam, że jeżeli będziemy mieli więcej profesjonalnych florystek i florystów i te kwiaty będą robione właśnie w taki zrównoważony sposób, że się będzie robić to lokalnie, że będziemy kupować te kwiaty od rolników stąd, a nie z drugiego końca świata, że nie będziemy używać gąbki, będziemy to wyceniać dokładnie tak, jak to powinno być wycenione. To jest bardzo ciężka praca. To ja na tym tylko mogę zyskać, bo po prostu ten rynek będzie lepszy i to nie będzie robione w garażu na zasadzie, bo widziałam i to wygląda fajnie, to ja też będę. Oczywiście nie ma złego w tym, że się to robi w garażu, bo też zaczynałam sama w moim 56-metrowym mieszkaniu, żeby nie było. Tam powstawały pierwsze na przykład kompozycje dla Vogue'a polskiego.
- O proszę.
- Mam nawet takie zdjęcie, gdzie jest deska do prasowania i na nim stoi kompozycja na bardzo ważną imprezę Vogue'a, więc super.
- Bardzo glamour.
- Bardzo.
- Czy są jakieś momenty, jakieś projekty, jakieś historie z twojego biznesu, z których jesteś najbardziej dumna?
- Tak, oczywiście są, aczkolwiek też od razu powiem, że syndrom oszusta zawsze gdzieś siedzi z tyłu na ramieniu i ciężko mi przychodzi chwalenie się.
- Pochwal się.
- To jest tak, to jest coś na czym pracuję, ale oczywiście są takie przełomowe momenty. Myślę, że jednym z nich była ostatnio zresztą, to jest historia z września, nie, przepraszam, kiedy tam? W maju tego roku poleciałam do Londynu i pracowałam na największych targach kwiatowych w Londynie, Chelsea Flower Show i pracowałam z najlepszymi florystami na świecie, Emily Thompson, This Humid House, Wagner. To są takie nazwiska, które jeżeli ktoś siedzi w tym biznesie, to wie, że to jest top of the top. I muszę powiedzieć, że absolutnie nie miałam żadnego kompleksu pracując z nimi i dostałam przewspaniały feedback od każdej z tych osób, że świetnie się sprawdziłam. To było bardzo przełomowe, bo to było absolutnie spełnienie moich florystycznych marzeń. Myślę, że od tamtej pory jeszcze nie wymyśliłam kolejnego florystycznego marzenia. Więc to na pewno było takim, trochę taką wisienką na torcie tej mojej takiej sześcioletniej drogi ostatniej, ale z takich komercyjnych rzeczy, stricte takich dla brandów, to to jest z kolei historia z zeszłego roku, aczkolwiek kampania pojawiła się w kwietniu tego roku i jest to globalna kampania dla Magdy Butrym i jej współpracy z firmą H&M, bądź H&M w zależności kto jak to wymawia. I to było też coś, co absolutnie było dla mnie ogromnym wyróżnieniem, bo te zdjęcia i też te kwiaty, które się tam pojawiły, były wyświetlane absolutnie na całym świecie. Mam nawet jakieś tam zdjęcia, ktoś z Nowego Jorku, z jakichś tam znajomych mi przesyłał. „Zobacz to zdjęcie z tej kampanii".
- Jak udało się w ogóle pozyskać takiego klienta i taką kampanię? Udało się to może niewłaściwe słowo, bo okazałaś się dobrą osobą na dobrym miejscu.
- Powiem ci tak, to jest wspaniała historia, ponieważ zgłosiła się do nas agencja. Napisała po prostu maila, agencja, z którą wcześniej w ogóle nie współpracowaliśmy. I nagle ten mail wyglądał jak taki typowy mail. Tam nie było znamion, że to jest tak duży projekt. Wręcz bym powiedziała, że wydawało nam się, że to jest jakaś mniejsza kampania. W ogóle nawet nie w Warszawie, tylko w Krakowie. I my bardzo szybko odpowiadamy raczej na maile, ponieważ ja mam dedykowaną osobę w swoim zespole Maję, która odpowiadała za kontakt z klientami. I my bardzo szybko odpowiedziałyśmy na tego maila, zadając kluczowe pytania, które w jakiś tam sposób my potrzebujemy zadać, żeby móc wycenić jakiekolwiek świadczenia. I żeby potem te maile się pojawiały coraz częściej, aż w końcu chyba w drugim czy trzecim mailu przyszedł NDA do podpisania. I ja już po kształcie tego NDA i po karach umownych, które w nim były, czytam to i sobie myślę, to jest coś bardzo dużego. To nie jest jakaś zwykła kampania. Nie wiem jeszcze jaka, bo oczywiście ta agencja nam absolutnie nic nie powiedziała. Powiedziała, że to jest jakaś marka odzieżowa, ale naprawdę jest ostatnia marka, o której bym wtedy pomyślała. No tak się złożyło, że my zostałyśmy wybrane do tego projektu. Wiem, że były też inne kandydatury innych pracowni. I pozwoliłam sobie zadać to pytanie też tej tej agencji po całym już projekcie. Słuchajcie, dlaczego my? Bo dla mnie to też było w sumie istotne, bo może są jakieś czynniki, które rzeczywiście decydują o tym, że ja jestem wybierana. Wiedziałam, że raczej nie chodziło o cenę, bo to był rozbudowany projekt, więc było wiadomo, że ta cena będzie jakaś dosyć spora. Okazało się, że byłyśmy bardzo szybkie i bardzo sprawnie przeprowadziłyśmy te pierwsze rozmowy i te pierwsze maile, które od nas wyszły. Dały poczucie tej agencji, że jesteśmy bardzo profesjonalne, bardzo konkretne, bardzo szybkie i że oni mieli poczucie, że to nie jest jakaś firma krzak, tylko że jesteśmy prawdopodobnie właściwymi osobami na właściwym miejscu, bo te pytania, które zadałyśmy wskazywały na to, że wiemy, co może pójść nie tak na takiej sesji, co należy wziąć pod uwagę. Było tam dużo tego.
- Czyli szybkość i konkretne pytania.
- Tak, ta jakość, wiesz, ta jakość obsługi się okazało, że to ma jednak znaczenie. A wydawałoby się, że to była tylko odpowiedź na maila i to było po prostu szybkie, konkretne i ten klient poczuł się od razu zaopiekowany, więc to nam pomogło. Na pewno super przełomową historią było to, jak zrobiłam swoje pierwsze zlecenie dla Vogue'a. I to też dało mi takie poczucie, że to w ogóle były czasy, kiedy Vogue się otwierał w Polsce i to były jedne z pierwszych eventów dla nich. I to na pewno też dało mi bardzo dużego takiego kopa, że to jest bardzo dobry brand i jeżeli on przychodzi do mnie, to znaczy, że ta moja jakość i moja obsługa jest super i że te kwiaty jednak się bronią, a to był pierwszy rok działalności.
- Czyli taki prawdziwy przełom, kiedy nabrałeś wiatru w skrzydła.
- To było właśnie wydarzenie, które się odbyło u mnie w pracowni. Właśnie dla Vogue'a, oni robili taki magazyn Uroda. Uroda Vogue, coś takiego było i rzeczywiście to się wtedy odbyło u mnie w pracowni. Były dekoracje zrobione przeze mnie w przestrzeni i były takie krótkie warsztaty dla osób, które były zaproszone. Tak, to był taki pierwszy event, który puścił tą plotę w świat, że jest taka Kwiaciara, ma tą swoją pracownię na Pradze i może warto na nią zwrócić uwagę, bo tu jest coś ciekawego, coś fajnego, coś jakościowego. Więc to takie, no myślę, że to są takie rzeczy, które pierwsze mi przychodzą do głowy.
- Ale to super, że to są historie i z tych początków i później już z rozwiniętego biznesu.
- Absolutnie.
- Ale żeby nie było tak słodko, jakie fakapy najbardziej zapamiętałaś, jakie błędy, porażki zdarzyły ci się w twoim biznesie, które faktycznie były albo najbardziej dotkliwe, albo no pamiętasz je do dzisiaj.
- Pomyliłam datę realizacji i to też było dla Vogue'a. Ja nie wiem, czy oni o tym wiedzą, ale generalnie pomyliłam datę i w dniu, kiedy miałam zawieźć kompozycję na event dostałam telefon, gdzie ja jestem i za ile będę. A ja po prostu patrzyłam przed siebie i sobie myślałam, przecież to jest za tydzień.
- Ale jak z tego wybrnęłaś?
- No to jest super historia, ponieważ wzięłam i wsiadłam w samochód. To już to była w ogóle godzina, kiedy giełda była zamknięta, więc ja nawet nie miałam co jechać na giełdę, bo bym nic tam nie kupiła. Ja po prostu zadzwoniłam do moich wszystkich panów dostawców i pojechałam bezpośrednio na pole i razem z nimi ścinałam dalie i z tych dalii układałam po prostu te kompozycje na ostatnią chwilę. Udało mi się je dowieźć na czas. Oczywiście grałam, że wszystko jest pod kontrolą i wszystko jest ok, że będzie wszystko na czas. Natomiast po prostu tutaj uratowały mnie właśnie moje relacje z dostawcami, bo gdybym nie miała do nich telefonów, gdybym nie miała z nimi dobrych relacji, a też trzeba wspomnieć o tym, że panowie zazwyczaj o godzinie takiej 10:00, 11:00 to odsypiają, bo oni od pierwszej, drugiej są na nogach w nocy. Więc ja po prostu zadzwoniłam, powiedziałam „Błagam, wpuścicie mnie na pole, zetniemy to, co potrzebujemy i ja po prostu jadę". I bez dwóch zdań oni po prostu bez żadnego mrugnięcia okiem pojechali, otworzyli mi, pościnaliśmy co trzeba i to zawiozłam. Więc powiem ci, że to jest ciekawe, że dopóki to się nie wydarzyło, to to był mój największy taki koszmar, że ja kiedyś pomylę datę i strasznie się tego bałam. I w momencie, kiedy to się stało, przestałam się tego bać.
- No dobrze, znam już tę twoją historię, która jest fascynująca i pokazuje świetną ewolucję. Czy zrobiłabyś to jeszcze raz, wiedząc to, co wiesz teraz? Jakie są twoje powody, jeśli tak?
- To jest bardzo trudne pytanie. Zrobiłabym to jeszcze raz. Zrobiłabym to jeszcze raz, bo wiem, jak dużo mi to dało mi jako osobie, jak bardzo mnie to rozwinęło. Też oczywiście były bardzo hardkorowe sytuacje, bo też zaliczyłam po drodze depresję, też wynikającą między innymi z założenia firmy i z wielu innych też czynników takich osobistych, bo między innymi śmierć mojego taty się wydarzyła dokładnie w momencie zakładania firmy. Ale zrobiłabym to jeszcze raz, bo tak, nie poznałabym tych wszystkich wspaniałych ludzi po drodze, których poznałam. Nie rozwinęłabym się tak, nie pokochałabym tak naprawdę tej pracy i pewnie bym siedziała gdzieś, gdzie byłabym bardzo nieszczęśliwa. I czasami nie kasa jest najważniejsza, bo ja mam taką zasadę, że kasa się zawsze daje zorganizować. I teraz już mamy właśnie też różne metody na to i sposoby, żeby to finansowanie uzyskać, a jednak ta satysfakcja z tyłu i w głębi, którą się ma, że się prowadzi coś swojego, że masz tych klientów, którzy wracają co Walentynki po ten bukiet, bo wiedzą, że ta żona ma po prostu łzy w oczach, jak on wchodzi z tym bukietem. To są takie małe rzeczy. Jak widzisz ludzi, którzy odbierają, nie wiem, wieniec pogrzebowy i mówią, że to są dokładnie takie kwiaty, które by chciała ta osoba. Tego się nie da przeliczyć na kasę, a da się to przeliczyć na taką w środku po prostu satysfakcję, takie miłe uczucie, że robisz też coś fajnego dla tych ludzi, że trochę zmieniasz ich życie i myślę, że też możesz tak mieć, zwłaszcza, że często na przykład te finansowe kwestie w przypadku osób, które są twoimi klientami też na pewno zmieniają ich życie tak naprawdę, mimo że to jest troszeczkę inna materia.
- Zdecydowanie tak. Ja tutaj zgadzam się z tobą w stu procentach, że nie da się przeliczyć na pieniądze tego uczucia, że zmieniasz czyjeś życie na lepsze. To jest coś absolutnie unikalnego, unikatowego. Gdybyś miała teraz powiedzieć tym wszystkim osobom, które siedzą na etacie albo być może też w jakiejś firmie, która niekoniecznie sprawia im satysfakcję, wiedzą, że chcą coś zmienić, to co byś powiedziała tym osobom, które właśnie myślą o założeniu biznesu, którym to już siedzi jednak w głowie od dłuższego czasu i które być może potrzebują tego słowa zachęty, takiego słowa od osoby, która przeszła właśnie tę ciekawą drogę.
- Ta droga była najfajniejszą rzeczą. Absolutnie trzeba w to iść. Jeżeli już to kiełkuje, jeżeli to gdzieś jest, to trzeba iść, żeby potem też nie żałować, że się nie spróbowało. I ja miałam dużo też rzeczy, które mi nie wyszły. I nie żałuję. To jest też zawsze jakaś lekcja i często jest tak, że ta pierwsza firma nie wychodzi na przykład. Wychodzi druga, trzecia, czwarta, ale jeżeli jest ta iskra w środku, że się chce, to po prostu trzeba za tym iść. Absolutnie trzeba. Będzie ciężko, będzie pewnie gorzej finansowo na początku, chociaż to też nie jest reguła.
- I to nie jest koniec świata też.
- Absolutnie. Ja bym powiedziała tak. To jest też super nauka porażek, bo jeżeli coś komuś nie wychodzi, to najwięcej się jednak uczymy na błędach po prostu. Więc porażka to nie jest najgorsze, co was może spotkać. Ja też zawsze sobie myślałam, „Boże, co to będzie, jak mi to nie wyjdzi"e. A tak naprawdę założenie firmy nauczyło mnie tego, że jeżeli na przykład tfu tfu, jutro muszę to zamknąć, to ja jestem spokojna, bo już mam dwie ręce, dwie nogi. Pójdę, zarobię te pieniądze jakkolwiek inaczej, bo ta firma mnie nauczyła takiej otwartości na tę sprawę, między innymi właśnie finansową, że ja nie muszę być w tym jednym miejscu do końca życia. Ja nie wiem, czy ja będę robiła kwiaty do końca życia. Nie mam pojęcia. Chciałabym, ale to dało mi bardzo dużą wolność w głowie, że ok, to ja zrobię w takim razie coś innego, nie wiem, będę sprzedawała koraliki we włosy.
- Własna firma przede wszystkim uczy sprawczości. Bardzo.
- To jest chyba coś, co ja też widzę na swoim przykładzie. No i cóż, to chyba mogę powiedzieć, że tak podsumowując tę naszą rozmowę, że jeżeli to was gdzieś kiełkuje, to warto iść za głosem serca, za tym, co wam siedzi w głowie. Warto przekonać się, gdzie ta droga was zaprowadzi. Ania, bardzo ci dziękuję za rozmowę, a was oczywiście zapraszam do tego, żeby po pierwsze subskrybować ten kanał, ten podcast, żeby oglądać również kolejne odcinki, bo będzie jeszcze dużo ciekawych wątków do poruszenia. No i żeby zajrzeć na Firmove.pl, bo znajdziecie tam mnóstwo materiałów, które przydadzą wam się, jeżeli chcecie założyć własny biznes albo jesteście na początku swojej biznesowej drogi, znajdziecie wzory dokumentów i różnego typu narzędzia, które po prostu sprawią, że cała ta przygoda będzie łatwiejsza. Do usłyszenia i do zobaczenia.
[MUZYKA]
Czy ten artykuł był przydatny?
średnia: 0 | 0 ocen
Polecamy
- Od działalności nierejestrowanej do własnej firmy, czyli start w biznesieczas czytania34minuty01.10.2025To pierwszy odcinek drugiego sezonu podcastu Rozmowy o biznesie! Tomasz Palak, radca prawny, w rozmowie z Dorotą Sierakowską komentuje temat działalności nierejestrowanej i momentu rejestracji firmy. Koniecznie posłuchaj!34min
- Pozyskiwanie finansowania dla początkującychczas czytania45minuty23.10.2024W kolejnym odcinku naszym gościem jest Marcin Koziorowski, CEO EcoBean. Firmy, która zamienia fusy z kawy na ekosurowce. Koniecznie posłuchaj, w jaki sposób start-upy mogą pozyskiwać fundusze!45min
- Optymalizacja kosztów jako low hanging fruit w zarządzaniu finansami firmyczas czytania41minuty16.10.2024W kolejnym odcinku naszego podcastu Rozmowy o biznesie dowiesz się, jak najlepiej optymalizować koszty w firmie. A opowiada o tym Izabela Czaplewska – przedsiębiorczyni prowadząca biuro rachunkowe Wyjaśniam Finanse.41min
- Co odróżnia biznesy, którym się udaje od tych, które upadają po roku?czas czytania64minuty27.11.2024To finałowy odcinek pierwszego sezonu podcastu Rozmowy o biznesie! Michał Sadowski, założyciel Brand24, dzieli się swoimi przemyśleniami o tym, co zwiększa szanse na sukces firmy. Koniecznie posłuchaj!64min
- Stawianie granic w biznesieczas czytania32minuty13.11.2024Ola Adamczyk, założycielka Pierwszy Biznes Online, dzięki swojemu doświadczeniu mówi o tym, jak skutecznie wyznaczać granice w biznesie. Razem z Sylwią Królikowską szukają balansu między presją ze strony klientów a działaniem w zgodzie ze sobą. Koniecznie posłuchaj!32min
- Presja wiecznego rozwoju – jak sobie z nią radzić?czas czytania38minuty06.11.2024Dorota Sierakowska, założycielka Girls Money Club, opowiada, jak skutecznie radzić sobie z presją w biznesie. Jeśli więc odczuwasz emocje z nią związane - koniecznie posłuchaj tego odcinka!38min
Przeglądaj tematy
- #na startwięcej artykułów z tagiem:#na start
- #bizneswięcej artykułów z tagiem:#biznes
- #podatkiwięcej artykułów z tagiem:#podatki
- #marketingwięcej artykułów z tagiem:#marketing
- #strategiawięcej artykułów z tagiem:#strategia
- #prawowięcej artykułów z tagiem:#prawo
- #pracownicywięcej artykułów z tagiem:#pracownicy
- #księgowośćwięcej artykułów z tagiem:#księgowość
- #wideowięcej artykułów z tagiem:#wideo
- #finansowaniewięcej artykułów z tagiem:#finansowanie
- #media społecznościowewięcej artykułów z tagiem:#media społecznościowe
- #sprzedażwięcej artykułów z tagiem:#sprzedaż
- #ZUSwięcej artykułów z tagiem:#ZUS
- #markawięcej artykułów z tagiem:#marka
- #ekowięcej artykułów z tagiem:#eko
- #pomysł na bizneswięcej artykułów z tagiem:#pomysł na biznes
- #ESGwięcej artykułów z tagiem:#ESG
- #zmiany w prawiewięcej artykułów z tagiem:#zmiany w prawie
- #e-commercewięcej artykułów z tagiem:#e-commerce
- #samodzielna księgowośćwięcej artykułów z tagiem:#samodzielna księgowość
- #wsparcie dla firmwięcej artykułów z tagiem:#wsparcie dla firm
- #internetwięcej artykułów z tagiem:#internet
- #automatyzacjawięcej artykułów z tagiem:#automatyzacja
- #AIwięcej artykułów z tagiem:#AI
- #przewodnikwięcej artykułów z tagiem:#przewodnik
- #instrukcjawięcej artykułów z tagiem:#instrukcja
- #dotacjewięcej artykułów z tagiem:#dotacje
- #SEOwięcej artykułów z tagiem:#SEO
- #dokumentywięcej artykułów z tagiem:#dokumenty
- #fakturywięcej artykułów z tagiem:#faktury
- #leasingwięcej artykułów z tagiem:#leasing
- #service designwięcej artykułów z tagiem:#service design
- #oszczędnościwięcej artykułów z tagiem:#oszczędności
- #podcastwięcej artykułów z tagiem:#podcast
- #technologiewięcej artykułów z tagiem:#technologie
- #kredytwięcej artykułów z tagiem:#kredyt
- #RODOwięcej artykułów z tagiem:#RODO
- #KSeFwięcej artykułów z tagiem:#KSeF
- #bankowośćwięcej artykułów z tagiem:#bankowość
- #ochrona środowiskawięcej artykułów z tagiem:#ochrona środowiska
- #CEIDGwięcej artykułów z tagiem:#CEIDG
- #ITwięcej artykułów z tagiem:#IT
- #wynagrodzeniawięcej artykułów z tagiem:#wynagrodzenia
- #kontrahentwięcej artykułów z tagiem:#kontrahent
- #analizawięcej artykułów z tagiem:#analiza
- #google analyticswięcej artykułów z tagiem:#google analytics
- #działalność nierejestrowanawięcej artykułów z tagiem:#działalność nierejestrowana
- #ubezpieczeniewięcej artykułów z tagiem:#ubezpieczenie
- #Polski Ładwięcej artykułów z tagiem:#Polski Ład
- #umowywięcej artykułów z tagiem:#umowy
- #badaniewięcej artykułów z tagiem:#badanie
- #długiwięcej artykułów z tagiem:#długi
- #faktoringwięcej artykułów z tagiem:#faktoring
- #USwięcej artykułów z tagiem:#US
- #płynność finansowawięcej artykułów z tagiem:#płynność finansowa
- #konkurencjawięcej artykułów z tagiem:#konkurencja
- #urlopywięcej artykułów z tagiem:#urlopy
- #inwestycjewięcej artykułów z tagiem:#inwestycje
- #kosztywięcej artykułów z tagiem:#koszty
- #zakupywięcej artykułów z tagiem:#zakupy
- #webinarwięcej artykułów z tagiem:#webinar
- #zdolność kredytowawięcej artykułów z tagiem:#zdolność kredytowa
- #REGONwięcej artykułów z tagiem:#REGON
- #współpracawięcej artykułów z tagiem:#współpraca
- #SEMwięcej artykułów z tagiem:#SEM
- #gwarancjawięcej artykułów z tagiem:#gwarancja
- #BHPwięcej artykułów z tagiem:#BHP